poniedziałek, 30 maja 2011

Pożeranie- kolejny etap

Gumy do żucia i ptasie odchody poszły w zapomnienie. Tego Badi już nie je. Teraz na topie są piórka. Piórka małe, puchate, na które da się polować oraz te większe, które można nawet obgryzać. Jeszcze nie kojarzy ptaszek-piórko, na razie ptaszkom spokojnie się przygląda, ale spodziewam się nagłego ataku spanielowatości. To moja robocza nazwa na zespół cech, które cavalier reprezentuje.

niedziela, 29 maja 2011

Wystawa Gostynin

 Korzystając z bliskości  miejsca, zapakowałam ojca i Badiego do samochodu i pojechaliśmy na wystawę. Badi wystawiany nie był, bo wystawiany być nie może-  co nie jest żadną tajemnicą. Chciałam psa użytkowego (jakkolwiek brzydko to brzmi) , z określonymi cechami charakteru, po przebadanych rodzicach. Sprawa wystaw była dla mnie czymś drugorzędnym. Teraz okazuje się, że Badi nie może być wystawiany i ja się z tym już pogodziłam. Zadecydowałam, że nie będę mu podawać żadnych chemicznych rewelacyjnych substancji, żeby jąderko zeszło, nie będę masować ani na siłę naprawiać natury. Nie jestem hodowcą, nie zarabiam na psach, nie rozmnażam ich, nie zamierzam i nie będę na siłę wywoływać czegoś, co może kiedyś po prostu usunę. Skoro wnętrostwo jest wadą genetyczną- to na zdrowy rozum żadna chemia nie pomoże. Jeśli któremukolwiek psu zeszło jądro po kuracji hormonalnej to według mnie stało się to, bo i tak by się stało, bez pomocy, tyle, że później. Skoro jest to wada, to nie ma sensu jej w żaden sposób maskować- skoro jest dziedziczna. Tak, kiedyś marzyłam o psie wystawowym, ale jeśli los tak chciał- Badi takim nie będzie.
Kocham go takiego jakim jest, tak samo jak kocham Melę ze złym niewystawowym zgryzem, tak jak kocha się własne dzieci bez względu na to, czy są podobne do mamusi, czy do tatusia, jaki mają iloraz inteligencji, czy są prawo czy leworęczne.







Byli przedstawiciele z mojego miasteczka. Dzielnie im kibicowaliśmy. w porównaniu z innymi cavalierkami Badi wypadł...młodo. Najmniejszy, nieopierzony dzieciak. Szczupły, niewysoki, mało kłaczaty. świetny. Zaczepiał go chyba każdy dzieciak.

Wszystko zgarnął seter irlandzki mahoniowy USS Pensylwania z Arislandu. Kolejne miejsca w kategorii Best in Show zajęli: whippet (rudy) - Kalahari Jesterland, siberian husky (beżowo-szary) - Dacota Songo i pudel toy (biały) - Executive League of Gentlemen Mł.Ch.Pl.

czwartek, 26 maja 2011

Trauma na spacerze

Badi jest szczeniakiem, który bardziej woli towarzystwo ludzi niż psów. To już udowodnione. Bawi się z psami, ale co chwilę podbiega do właścicieli członków sfory i wymusza na nich swoja uwagę. Bardzo dyskretnie. Ma swojego ulubionego kumpla oraz "szefa", za którym w ogień pójdzie. Kilka dni temu do sfory dołączył dwu i pół miesięczny labrador- Fado. Chłopak jest nieźle wyrośnięty i właśnie przechodzi etap gryzienia żywych istot. Nie spotykamy go na spacerach codziennie (na szczęście). Dziś Fado przegiął. Nie było szefa i starszych psów- tylko psiaki w wieku młodszym. Fado upodobał sobie Badzika jako worek treningowy dla swoich kłów. Niestety ( w tym przypadku) Badi jest całkowicie pozbawiony agresji oraz mocno przesunięty próg, w którym zaczyna się bronić. Stosuje wszelkie sygnały uspakajające jakie świat psi zna, ale Fado nie kuma. co więcej- włascicielka tez nie bardzo. Pozwala na niebezpieczne zabawy. Badzik został zapędzony do rowu i już stamtąd nie chciał wyjść. Pierwszy raz widziałam tak mocne sygnały informujące o stresie. Szybko znałam, że spacerek w tym gronie właśnie dobiegł końca. Badi rozdarty- z jednej strony chciał być z kumplami, z drugiej w sforze był TEN KTÓREGO IMIENIA NIE WOLNO WYMAWIAĆ. Ja nie miałam rozterek. Wzięłam syneczka na spacer z dala od owego osobnika, w zupełnie inne otoczenie, ba, nawet w inną stronę miasta, z innymi zapachami, fakturami i ludźmi. Chwilkę trwało, zanim objawy stresu odeszły.

wtorek, 24 maja 2011

Piąty miesiąc życia  Badiego
Umiejętności:
-siad na komendę słowną i gestem w każdych warunkach (przydatne min. podczas zapinania smyczy, wychodzenia z domu, itd.)
-komenda leżeć słowna i optyczna
-siusianie na zawołanie :siku...   Załatwianie potrzeb fizjologicznych na zewnątrz oraz komunikowanie chęci wyjścia za potrzebą.
-całus na komendę "buzi"
-chodzenie na luźnej smyczy, nieśmiałe próby chodzenia przy nodze bez smyczy
-komenda "puść"
-bardzo dobry kontakt wzrokowy
-przychodzenie na komendę "do mnie" prawie w każdych warunkach
-podawanie łapy na komendę "żółwik"- również na znak optyczny
-komenda "obrót"- na razie perfekcyjnie optycznie
-komenda "dziam", czyli głos- prawie dobrze, bo Badi raczej nie lubi szczekać.

Bez problemu Badi poddaje się zabiegowi czesania uszu i grzbietu oraz przemywaniu oczu.

poniedziałek, 23 maja 2011

Kynoterapeuta/dogoterapeuta

Tu będzie niebawem jakiś wpis

niedziela, 22 maja 2011

I po egzaminie

Wczoraj zakończyłam kolejny etap swojej edukacji. Zdałam egzamin. Więcej napiszę za jakiś czas, bo jeszcze jestem pełna emocji. Za bardzo zmęczona upałem.
Przez ostatnie kilka miesięcy działo się bardzo wiele.
Dziś w pięknym stylu zostałam kontuzjowana przez napalonego labradora i mam problemy z chodzeniem. Na pocieszenie popołudnie spędziłam z moimi koleżankami - Madzią i Renią na sympatycznych rozmowach i smakowaniu :)



Badi leżąc na balkonie przeżył nieoczekiwane uderzenie pioruna (gdzieś niedaleko), w związku z czym uciekał przerażony z prędkością światła, ryzykując ów czyn połamaniem łap. Byłam wówczas w podróży, ale pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu, to ponowne wejście z psem na balkon. Nie było problemu. Obawiam się , że Badi będzie się bał huków i bardzo głośnych dźwięków.....Pożyjemy-zobaczymy.

piątek, 20 maja 2011

Jamnik

                                                                            W grząskich trzcinach i szuwarach
kroczy jamnik w szarawarach,
szarpie kłącza oczeretu
i przytracza do beretu, 
ważkom pęki skrzypu wręcza,
traszkom- suchych trzcin naręcza,
a gdy zmierzchać się zaczyna,
z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna,
po czym znika w oczerecie
w szarawarach i w berecie...
autor: Małgorzata Strzałkowska

Głośne i wyraźne odczytanie wiersza przez prowadzącego. Wytłumaczenie znaczenia nieznanych wyrazów.Dziecko powtarza poszczególne słowa za prowadzącym.

czwartek, 19 maja 2011

Nie znoszę...

...zdjęć dogo ze "spineczkowaniem" w tle.
Oczywiście, jakby się mocniej zastanowić- yorki, shih tzu i inne psiaki są regularnie poddawane dziwacznym zabiegom służącym tylko ludzkiej przyjemności i próżności. Papilotowanie, nakładanie olejków i eliksirów oraz psie perfumy to szczyt szczytów. Jako fryzjer nakładam lanolinę wyłącznie w celu rozczesania tego, co człek zaniedbał.
Nakładanie gumek psom, które długich włosów nie posiadają jest jeszcze bardziej dziwne.
Psy w ubrankach? Zależy w jakich...pooperacyjne albo takie, które na serio zapobiegają marznięciu-  cóż, można to wytłumaczyć. Nie widzę jednak celu w szyciu ubranka dla dużego psa, które jest przeznaczone do zajęć dogo. Sam pomysł- koca w kształcie psa  z różnymi zakamarkami, zamkami, przeplatankami, fakturami jest ok, i zamierzam go skopiować, ale zakładanie czegoś takiego na psa? Brrr...Nie wiem w imię czego.
A jak zobaczyłam tego zakopanego psa po szyję w piachu to obleciał mnie dreszcz. Po cholerę ktoś robi takie rzeczy? O ile to nie jest jakaś sztuczka pod tytułem" tułów psa nie jest w piasku".
Mnie nawet psie kamizelki jakoś drażnią, ale rozumiem, że nasz ciemnawy jeszcze naród trzeba uświadamiać, że pies pracuje i wara od niego z zaczepkami.
Wiele rzeczy mnie drażni w terapii z psem. Przemyślenia wkrótce.
Spineczkować, przebierać bez sensu i zakopywać w piachu Badiego nie zamierzam. Amen.

poniedziałek, 16 maja 2011

Jak co dzień

Co u nas...
Mela po weekendowym deszczu czuje się troszkę gorzej fizycznie. Skacze na trzech nogach jak po operacji. Uwstecznienie. Mam nadzieję, że to chwilowe i niedługo znów będzie śmigać. Po kolejnym rzucie alergii i podaniu sterydu schemat zachowań wygląda jak zwykle: nie może spać, je, i za przeproszeniem sra. Trzęsie sie jak osika. Wszystko jest jadalne, do sąsiadki w odwiedziny chodziłaby mniej więcej co pięć minut, to samo dotyczy potrzeby schodzenia z wersalki (samodzielnie i z hukiem) i wchodzenia na nią (wołanie o pomoc co 6 minut).


Zmora źle się poczuła. Trzęsawka i stękanie. Uszy po sobie. Produkty uboczne przemiany materii- w normie. Temperatura- w normie. Napięty brzuch.  Próby zbliżenia  do niej Meli i Badiego kończyły się atakiem.
Na wszelki wypadek (bo suka po sterylizacji i sika mało aczkolwiek często) nasz cudowny doktor Witold profilaktycznie wykonał USG. Kamieni i innych wredot nie stwierdził. Narządy wewnętrzne spoko-luz. Dostała zastrzyk przeciwbólowy i od trzech dni jest zdrowa.

Badi...u tego to się dopiero dzieje...
W weekend całodzienna biegunka z powodu podstępnego pożarcia hypoalergicznej rybiej karmy będącej własnością Meli.  To już drugi raz. Zdecydowanie mu nie służy.
Dziś dzielnie zniósł wraz ze swoim stadem trzygodzinne zamknięcie w pokoju z powodu wizyty pana hydraulika. Smród był taki, że nawet po otwarciu drzwi chłopak nie miał ochoty wyjść.
Zeżarł na łące coś żywego oraz zaliczył pierwsza wielka ucieczkę za swoim beaglowym kolegą Difenem. Na szczęście wszystko odbyło się w zasięgu wzroku. Poza tym wszyscy psiarze w okolicy wiedzą, że wystarczy złapać Difena, żeby złapać dowolnego psa, który z nim zwiał, więc chłopców przechwyciła właścicielka bokserki Loli.
Identyfikatory dla psów właśnie zamówione i czekam...

Z Badiego wychodzi spaniel. Bawi się z psami, az tu nagle ZAPACH, nos przy ziemi i idzie za nim w swój charakterystyczny spanielowy sposób- zygzakiem. Oj będzie się działo, jak dorośnie... A póki co jest moim małym syneczkiem.

wtorek, 10 maja 2011

Dzis rano obudziło mnie skomlenie pod drzwiami. To Badziukiewicz po raz pierwszy jasno dał do zrozumienia, ŻE MU SIĘ CHCE I TO NATYCHMIAST SIKUUU!
Szybko dres na piżamkę, bo szósta rano punkt była i śmignęliśmy. Chodziło o siku i kupkę- podwójny sukces!
 Badi dosyć regularnie wychodzi na spacery, więc wpadki w postaci domowego wypróżniania zdarzają mu się rzadko. A dziś wpadł na pomysł jak samemu zasygnalizować wyjście za potrzeba. Kolejny punkt dla niego!

A tu jęzorek na spacerku "po pracy". Musze zmienić godzinę, bo o 18:00 jest jeszcze za ciepło....

A tu kumple:
FRODO


Beagle DEXTER i DIFEN
oraz kumpelka SARA


niedziela, 8 maja 2011

Rehabilitacja

Po ostatnich zajęciach w mojej szkole z psiakiem. Badi zrobił spore postępy. Po pierwsze na widok budynku poleciał do głównych drzwi z nieukrywaną radością szczeniora. Pokonał długi korytarz i bezbłędnie wybrał drzwi do naszej salki. Potem radość ze spotkania z psimi znajomkami. Szalał tylko z inna cavalierką, która była na zajęciach po raz pierwszy, z Nutką. Pomagał jej pokonywać lęk przed psami i w rezultacie momentami sam musiał się przed nią ewakuować, tak dobrze im szło.
Wychodzi nam już przywoływanie,  75% skuteczności. Przychodzenie na miejsce, znane komendy.

Z ciekawostek- Badi był wczoraj pierwszy raz w szpitalu na zajęciach rehabilitacyjnych. Wystąpił jako obserwator, ale bardzo bardzo bardzo chciał wszystko robić. Właściwie troszkę brał udział- był głaskany przez ćwiczącą młodą dziewczynę.
Bardzo zdziwił go zapach szpitala, ale dał radę.

Rehabilitacja jednak chyba nie dla mnie.

środa, 4 maja 2011

Rachu ciachu i dziesięć dni zleciało. Dziś zdejmujemy szwy. Noga wygląda nieźle, ale Mela jeszcze jej nie stawia. Trzyma ja jakoś koślawo. Mam nadzieję, że wszystko wróci na swoje miejsce a ten dziwny stan jest spowodowany pewnym nawykiem trzymania nogi w nienaturalnej pozycji. Mam zadzwonić do doktora jak to wgląda. W każdym razie dziś niestety jeszcze będzie Mela chodzić w kołnierzu.  Wczoraj pierwszy raz sama chętnie zjadła do syta, wypiła ile trzeba i wykonała MEGA kuuupę. Świetnie.

poniedziałek, 2 maja 2011

Chora nóżka Meluszka...

Melusi musieliśmy zdjąć dziś opatrunek. Jakims cudem wyciągnęła sobie jeden szew. Cały opatrunek obsunął się, a po plastrze powstało okropne odparzenie. Teraz nóżka jest pozbawiona usztywnienia, które i tak nie zabezpieczało nogi we właściwy sposób i zaczynami naświetlania lampą Bioptron firmy Zepter. Już kilkakrotnie była użyta na tego typu rany i świetnie się sprawdzała.
Nie może być oczywiście za dobrze, więc Mela dostała kołnierz, przez który jest teraz zdołowana podwójnie. Nie dość, że nosi obrożę, do której nie jest przyzwyczajona, to jeszcze "abażur" przysłania jej świat. Współczuję jej bardzo, ale niewiele mogę zrobić, żeby jej ulżyć :(

niedziela, 1 maja 2011

Uczymy się

To znaczy ja się uczę, a Badi chłonie wiedzę pozazmysłowo. Leżąc na notatkach. Momentami przysypia na co ciekawszych fragmentach. Chwilami oczy mi się otwierają ze zdziwienia.  Kanony opanowane.
Chyba. Wyjdzie na egzaminie. A z racji niedzieli, Badi ćwiczył dziś komendy przy użyciu gotowanego mięska. Mniam. Dwa razy mu podjadłam tak pachnie...

Moje "dwa grosze" w sprawie obcinania ogonów.
Zacytuję: "CO BÓG ZŁĄCZYŁ- CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA"



Welcome