niedziela, 28 sierpnia 2011

I po szkole...

Mimo szczerych chęci nie mamy gdzie się z Badim szkolić. Żeby zdążyć na zajęcia w Zgierzu (o 12:30) musielibyśmy wyjechać już o ósmej rano. Powrót około godziny 17. Znalazłam wprawdzie dwa autobusy o przystępnej godzinie, ale niestety- psów nie zabierają. Prawo prywatnej inicjatywy. Kolejny autobus, którym mogłabym pojechać właśnie został zlikwidowany miesiąc temu. Masakra!
Wróciłam do domu zapłakana. Tyle przygotowań, odkładania funduszy, nadziei na lepsze jutro.
 Badi szczęśliwy, bo polowanie na busy i autobusy zajęło nam ponad dwie godziny, podczas których świetnie się bawił.
Będę musiała poradzić sobie sama. Na pocieszenie psiak po powrocie dostał pyszną mięsną puszkę (Zmora i Mela też), a ja udałam się na lody. Prawda, że sprawiedliwie?
Tu nieszczęśliwy, bo mokre posiłki jada w chustce uniemożliwiającej papranie uszu.

Welcome