Co u nas...
Mela po weekendowym deszczu czuje się troszkę gorzej fizycznie. Skacze na trzech nogach jak po operacji. Uwstecznienie. Mam nadzieję, że to chwilowe i niedługo znów będzie śmigać. Po kolejnym rzucie alergii i podaniu sterydu schemat zachowań wygląda jak zwykle: nie może spać, je, i za przeproszeniem sra. Trzęsie sie jak osika. Wszystko jest jadalne, do sąsiadki w odwiedziny chodziłaby mniej więcej co pięć minut, to samo dotyczy potrzeby schodzenia z wersalki (samodzielnie i z hukiem) i wchodzenia na nią (wołanie o pomoc co 6 minut).
Zmora źle się poczuła. Trzęsawka i stękanie. Uszy po sobie. Produkty uboczne przemiany materii- w normie. Temperatura- w normie. Napięty brzuch. Próby zbliżenia do niej Meli i Badiego kończyły się atakiem.
Na wszelki wypadek (bo suka po sterylizacji i sika mało aczkolwiek często) nasz cudowny doktor Witold profilaktycznie wykonał USG. Kamieni i innych wredot nie stwierdził. Narządy wewnętrzne spoko-luz. Dostała zastrzyk przeciwbólowy i od trzech dni jest zdrowa.
Badi...u tego to się dopiero dzieje...
W weekend całodzienna biegunka z powodu podstępnego pożarcia hypoalergicznej rybiej karmy będącej własnością Meli. To już drugi raz. Zdecydowanie mu nie służy.
Dziś dzielnie zniósł wraz ze swoim stadem trzygodzinne zamknięcie w pokoju z powodu wizyty pana hydraulika. Smród był taki, że nawet po otwarciu drzwi chłopak nie miał ochoty wyjść.
Zeżarł na łące coś żywego oraz zaliczył pierwsza wielka ucieczkę za swoim beaglowym kolegą Difenem. Na szczęście wszystko odbyło się w zasięgu wzroku. Poza tym wszyscy psiarze w okolicy wiedzą, że wystarczy złapać Difena, żeby złapać dowolnego psa, który z nim zwiał, więc chłopców przechwyciła właścicielka bokserki Loli.
Identyfikatory dla psów właśnie zamówione i czekam...
Z Badiego wychodzi spaniel. Bawi się z psami, az tu nagle ZAPACH, nos przy ziemi i idzie za nim w swój charakterystyczny spanielowy sposób- zygzakiem. Oj będzie się działo, jak dorośnie... A póki co jest moim małym syneczkiem.