niedziela, 12 czerwca 2011

Nie po mojej myśli

przebiegła wizyta w Płocku.
Jechałam przekonana, że lekarz poinformuje mnie o dobrym stanie nogi Meli, a o mnie powie- panikara. Niestety, tak się nie stało. Noga jest niestety niesprawna, zabieg zakończył sie niepowodzeniem i w najbliższy czwartek czeka nas powtórka. Wzięłam wolne od pracy, spisałam autobusy i wyruszamy z samiutkiego rana. Przykro mi, że mieliśmy pecha. U yorków tak się niestety zdarza. Często, ale ja miałam nadzieję, że na nas nie trafi. Trafiło na nas.
Idą upały, Mela źle znosi takie zabiegi i fizycznie i psychicznie...jestem załamana.
Dziękuję za Waszą troskę, trzymajcie kciuki!

A do wiosennego menu Badyla dołączają zdechłe krety i chrabąszcze majowe, na które należy polować i zjadać..... nie nadążam za nim.

Welcome