czwartek, 6 października 2011

Od kilku dni widzę u Badiego wzmożoną produkcję hormonów. Dojrzewa. Boleśnie. Odczuwam chyba wszystkie skutki. No, może z wyjątkiem ucieczek. Nie ciesze się jednak na wyrost, bo być może wszystko przede mną. Chwalę Niebiosa za to, że komenda "do mnie" jest wyćwiczona na poziomie bardzo dobrym. Ciężka praca procentuje.
Inne problemy.
1.Obszczekiwanie i wymuszanie.
Aktualnie drzwi od małego pokoju, w którym znajduje się łóżko (na nim sypia Badyl) są zamknięte. Wszystko przez remont elewacji budynku. Zamykanie drzwi jest konieczne. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Nie ma widoku za oknem- nie ma szczekania.
Badi jednak szczeka. Próbuje wymusić wpuszczanie go do pokoju. Jak nie szczekaniem, to podchodzeniem do domowników i drapaniem w udo ze wskazywaniem głowa drzwi. Ignorowanie powoduje wzmaganie szczekania. Oszaleję.

2. Znaczne pobudzenie seksualne. Jednym słowem: dobiera się nawet do wysterylizowanych domowych suczek. Zmora zaczęła zgadzać się na wszystko.

3. Zapominanie swojego imienia na spacerach. Zabawa go pochłania. Zwłaszcza, że bawi się tak na serio tylko ze swoją ulubioną małą sznaucerką. Zabawa zawsze przeradza się w seksualną orgię i wtedy czas do domu. Jest tak napalony, że dalsze przebywanie z innymi psami traci sens. Jego popęd powoduje dominowanie go u samca "szefa wszystkich szefów". W rezultacie mamy kilka gwałcących się psów.

Wczoraj Badi wkurzył sie ostro na małego amstaffa, którego to już ostatnie dni na wspólnych spacerach. Mały zaczął już dawno przejawiać agresję w stosunku do starszych ale słabszych psychicznie psów. Jego państwo przerywali takie zabawy i zabierali małego. Ostatnio jednak amstaff przybrał na wadze i zachowania zrobiły się niebezpieczne. Upatrzył sobie Badzika. Badzik nie dał sobie w kaszę dmuchać i zaczęła się regularna bitwa, przerwana z narażeniem paluchów. Co ciekawe przytrzymany i zablokowany am był nadal atakowany przez cavaliera, zanim dotarli właściciele tamtego. Brakło mi rąk. Obrażeń nie odniesiono.
Wieczorem miałam okazję oglądać zabawy właścicieli ze swoim Am. Oczywiście były to zabawy polegające na trzymaniu, przeciąganiu, prowokowaniu do gryzienia. Chwilowo przestajemy chodzić na łąki, póki sytuacja  
z emocjami mojego psa nie ulegnie zmianie.

Wieczorem przechodziliśmy obok cyrku. Musicie uwierzyć na słowo- oglądaliśmy wielkie wielbłądy:)


Welcome