wtorek, 7 sierpnia 2012

Nowy kotek

Od wczoraj jest z nami mały kocurek. Kolejna ofiara wakacji. Podrzucony do ogródka. Bez pcheł, pasożytów. Z koszmarnym kocim katarem. Objęty został szczególną opieką. W ciągu dnia chodzi do mnie do pracy, do przychodni. Dostaje zastrzyki, karmimy, zakraplamy oczy. Wieczorem wracamy do domu. Kicha, rzęzi., lecą mu gluty z nosa. dziś wygląda lepiej niż wczoraj- jego oczy nie przypominają już dojrzałych wiśni, ale za to ma biegunkę.  Nie wiemy wszak co jadł wcześniej. Według mnie- ciągnął maminego cyca i nie był dokarmiany czymkolwiek. Nie potrafię inaczej wytłumaczyć jego sterczących kości i szukania sutków nawet u obcych psów.
Meli jego obecność zwisa, o ile do niej nie podchodzi.
Badi jest zachwycony. Pilnuje, pielęgnuje i przytula. Śpią razem. Dobrze, że koci katar nie jest groźny dla psów.
Kotek został nazwany Sleepek. ciągle śpi i ma białą łatę na brzuchu w kształcie majtek. Właściwie chcieliśmy nazwać go String, ale Sleepek brzmi lepiej.
Kocio nie boi się żadnych psów (dziś uczestniczył aktywnie w strzyżeniu sznaucera olbrzyma), odważnie zwiedza pomieszczenia. Jakby wszystkiego było mało- dziś zaliczył też wpadnięcie do wiadra  z wodą i środkiem do dezynfekcji. Jak śliwka w kompot, później płukanie i suszenie. Oj, będzie miał chłopak barwne życie.
SZUKA NOWEGO DOMU!!!

Welcome