niedziela, 10 listopada 2013

Lęki: jak to z kaczką było...

Na ostatniej wystawie kupiłam Badiemu prezent. Szukałam wprawdzie czegoś, co będzie przypominało lisią kitę (aby leczyć go z lęku przed kitopodobnymi), ale kupiłam kaczkę, która wydaje kacze dźwięki i jest dziwna w dotyku.


Początkowo kaczka nie wzbudziła euforii, ale lęk. Na jej widok Badi szczekał w wycofaniu i uciekał. Dzisiejsze zdjęcia już tego nie ukazują.
Nie pomagało przemawianie do strasznej maskotki, ani zabawa nią Zmorki. Kaczka była zła.Najbardziej zły był wydawany przez nią dźwięk.

(Tu mała dygresja. Uczy się dogo/kynoterapeutów, że pies nie powinien bawić się piszczącymi zabawkami, bo takowe mogą pobudzać psa podgryzania, itd.
Nie wiem jak jest z innymi rasami, ale wiem jedno- nie pokazywanie psu tego typu zabawek to błąd skutkujący tym, że pies boi się przedmiotów wydających wysokie dźwięki lub odgłosy zwierząt.}

 Aż do wczorajszego wieczora. Pewnie nie było cudownego uzdrowienia, a raczej suma wszystkiego tego, co robiłam z nią przez ostatnie dwa tygodnie- pokazywanie kaczki w różnych miejscach, przekładanie, zabawa nią, chowanie, szukanie, zagadywanie, itp. Bardzo pomogło rzucanie kaczki i komenda:przynieś. Chęć aportu była silniejsza od lęku i zabawa trwa od wczoraj w najlepsze.




jeszcze jedna dygresja. Kaczka stała się tak świetną zabawką, że otrzymała status zabawki specjalnej- takiej, która jest dostępna wyłącznie za moim przyzwoleniem i chęcią.


Welcome