sobota, 22 października 2011

Pieski zostały w domu.
Wyruszyłam w dwudniowa podróż. Podróż w nieznane. Podróż, której celem było wzięcie udziału w kursie "Animaloterapia w opiece paliatywnej". To, co tam usłyszałam jest nowa jakością i czymś, co mnie zainspirowało do działania. Poznałam fantastycznych ludzi, którzy nastawieni są na działanie- nie na gadanie, na uśmiech i pomoc- nie na krytykę i przede wszystkim otwarci na ludzi i nowości. Ludzie, którzy nie szufladkują psów i nie traktują ich instrumentalnie. Odchodzący człowiek jest najważniejszy, pies jest najważniejszy, bo jest dla tego człowieka, "ja" gdzieś na końcu.
Tak, jestem gotowa na podjęcie wyzwania.  Nie wiem tylko, czy cokolwiek będzie już takie samo. Wiele spraw muszę sobie w głowie poukładać.

Welcome