Mela nie zważając na różne niespodziewanki za oknem ( ostatni dzień roku 2010) wyciągnęła mnie na długi spacer. Ja miałam co prawda inny plan- inny czas trwania, inna trasa, itd. ale Mela jak prawdziwy TERRORysta zadecydowała sama. Do parkuuu!!! Do parku o tej porze chodzić nie lubię, ale pomyślałam, że skoro są tam górki i dzieciaki na sankach to pewnie jest bezpiecznie. I było. Mróz zelżał. Śnieg miękki i przyjemny. Mela była szczęśliwa. I tak ma być. Spacer jest dla psa a nie dla mnie. Ja spaceruje kilka razy dziennie bo muszę. Z Melą spacerować chcę. A Mela chce spacerować ze mną. Zrobiłam kilka fotek.
Mama zrobiła jej nowy sweterek. Oto premierowe wyjście:
Pages
Etykiety
moje psiaki
Badi
rozterki groomerki
azylanci
wierszyki
wystawy
szkolenia
mela
moje świnki/my cavies
edukacja z psem
przemyślenia
pogryzienia
szwajcaria
Airedale terrier
choroby genetyczne
dlaczego z rodowodem
egzaminy
fryzury
gadżety
imprezy
kumple
o mnie
problemy wychowawcze
profilaktyka pogryzień
różne
shih-tzu
socjal
urodziny
wakacje
zabawki
zdrowie
piątek, 31 grudnia 2010
niedziela, 26 grudnia 2010
Smocze dzieci
Dziś na forum o cavalierach pojawiły się zdjęcia Smoczych dzieci. Zdjęć jest kilka, wszystkie opisane na forum, ale wklejam tu dla potomności:
sobota, 25 grudnia 2010
Hurra!
24 grudnia 2010 roku przyszły na świat maluszki:
2 dziewczynki i dwóch chłopców
- wszystkie tricolor.
Najśmieszniejsze jest to, że poprzedniej nocy śniło mi się,
że urodziły sie maluszki
a w wigiljiny wieczór mój brat ze swoja dziewczyną zakomunikowali,
że spodziewają się dzidziusia!
niedziela, 19 grudnia 2010
1
Na kolejnym zjeździe miałam przyjemność pracować z Sheherezade, czyli Szeri- babcia mojego przyszłego maluszka. Cheri jest slowerką, bardzo przyjazna dla człowieka. Zna wiele sztuczek, które można między innymi wykorzystywać w dogoterapii.
Tu dosyć niefortunne zdjęcie- wygląda jak kosmita.
Tu dosyć niefortunne zdjęcie- wygląda jak kosmita.
czwartek, 9 grudnia 2010
Wynik poszukiwań
Znalazłam!
Hodowla SZWAJCARIA CHODZIESKA spełnia moje oczekiwania.
Pani Beata jest przemiłą, aczkolwiek asertywna i konkretna osobą. Zostałam dyskretnie przepytana o warunki jakie mogę zapewnić pieskowi, wiele powiedziałam o sobie. Uzyskałam wszelkie potrzebne informacje. Wszystko w duchu życzliwości i zaufania. I jestem oficjalna kandydatka na psią mamę dla maluszka !
Dla mnie priorytetem będą predyspozycje psiaka, to znaczy, że moje marzenia nie muszą być spełnione, oby tylko piesio miał dobry start.
A marzenia- suczka tricolor. Zdarzyć może się wszystko. Może urodzą się same pieski, albo same suczki kasztanowo-białe. Nigdy nie wiadomo. Może będzie to kasztanowo-biały chłopak? Tego nie wiem. Jestem gotowa na wszystko. Jak matka, która czeka na narodziny dzieciątka nie znając jego płci.
Jestem szczęśliwa!
Tutaj przykładowe zdjęcia dorosłych osobników: blenheim (taka jest mamusia) oraz tricolor (kolor tatusia).
Zdjęcia znalezione w internecie min. tutaj
Tutaj przykładowe zdjęcia dorosłych osobników: blenheim (taka jest mamusia) oraz tricolor (kolor tatusia).
Zdjęcia znalezione w internecie min. tutaj
środa, 8 grudnia 2010
Moje poszukiwania
Po pierwsze- nie każda hodowla bierze udział w życiu forumowym, a co za tym idzie- nie ogłasza się na portalach społecznościowych.
Po drugie- nie każda hodowla posiada swoją stronę internetową.
Po trzecie- nie każda hodowla na swojej stronie wspomina o dogoterapii/kynoterapii.
Po czwarte- niewiele jest hodowli, w których u szczeniąt jest prowadzona wczesna stymulacja neurologiczna
Po piąte- większość hodowli stosuje zasadę- wydajemy szczeniaka w 8 tygodniu życia.
Ja potrzebuję psa, który do pracy będzie przygotowywany od urodzenia.
Wytypowałam trzy hodowle, do dwóch napisałam, od jednej otrzymałam odpowiedź, że miot będzie jesienią przyszłego roku. Pozostała mi trzecia hodowla....jutro napiszę jak to się skończyło....
wtorek, 7 grudnia 2010
Męczenie :)
Tak oto męczę się z duuzym psem. Przy dużym psie jestem mała i wywrotna. Pies się położył- ja razem z nim. Wymagam socjalizacji z dużymi psami i już. Tak oto został rozwiany mój dylemat- labrador, czy cavalier. Cavalier!
czwartek, 11 listopada 2010
ZMORA/Luna2
Imię: ZMORA vel Luna2
Pochodzenie: suka wieloowocowa, niepodobna zupełnie do nikogo, rodzice NN
Data urodzenia: NN ale lekarz oszacował rok narodzin na 2006
Kolor: rudy
Stan: suka sterylizowana,
Karma: Royal Canin Sensitiviti
Ulubione przysmaki: surowa marchew, papryka czerwona, kapusta pekińska
Ulubiona zabawka: skarpeta pańci i wszystko co aktualnie Mela ma przy sobie
Suka o charakterze cholerycznym. Zawsze skora do zabawy.W przeciwieństwie do Meli, boi się wszystkich dużych psów. Nie lubi wizyt sasaidki, która ma zwyczaj wchodzenia pbez pukania i pytania (zamiast Dzień dobry) " Jest ta cholera???".
Uwielbia ruch i bieganie. Biega bardzo szybko, po okręgu i daleko. Nigdy nie dogonił jej żaden pies. Początkowo nosiła imię Luna.
Zmora swoje imię zawdzięcza mojej babci Gieni. Mała Luna wszystko gryzła. Niszczyła zwłaszcza wszelkie przewodziki, sznurki i długie przedmioty. Babcia krzyczała na nią wtedy : Ty Zmoro!
Nawyki przeminęły, imię zostało. Aktualnie najposłuszniejszy pies w stadzie.
Główna wada: bardzo piskliwy głos i szczekanie na odwiedzających nas ludzi.
Zmorka nie jest stałym bywalcem domu, przychodzi do nas z moim ojcem : do przedszkola- na pól dnia. Czuje się jak u siebie. Uznaje ją za psa swojego.
Pochodzenie: suka wieloowocowa, niepodobna zupełnie do nikogo, rodzice NN
Data urodzenia: NN ale lekarz oszacował rok narodzin na 2006
Kolor: rudy
Stan: suka sterylizowana,
Karma: Royal Canin Sensitiviti
Ulubione przysmaki: surowa marchew, papryka czerwona, kapusta pekińska
Ulubiona zabawka: skarpeta pańci i wszystko co aktualnie Mela ma przy sobie
Suka o charakterze cholerycznym. Zawsze skora do zabawy.W przeciwieństwie do Meli, boi się wszystkich dużych psów. Nie lubi wizyt sasaidki, która ma zwyczaj wchodzenia pbez pukania i pytania (zamiast Dzień dobry) " Jest ta cholera???".
Uwielbia ruch i bieganie. Biega bardzo szybko, po okręgu i daleko. Nigdy nie dogonił jej żaden pies. Początkowo nosiła imię Luna.
Zmora swoje imię zawdzięcza mojej babci Gieni. Mała Luna wszystko gryzła. Niszczyła zwłaszcza wszelkie przewodziki, sznurki i długie przedmioty. Babcia krzyczała na nią wtedy : Ty Zmoro!
Nawyki przeminęły, imię zostało. Aktualnie najposłuszniejszy pies w stadzie.
Główna wada: bardzo piskliwy głos i szczekanie na odwiedzających nas ludzi.
Zmorka nie jest stałym bywalcem domu, przychodzi do nas z moim ojcem : do przedszkola- na pól dnia. Czuje się jak u siebie. Uznaje ją za psa swojego.
wtorek, 9 listopada 2010
Portrety- Mela
Imię: Mela
Pochodzenie: hodowla Z Hetmańskiej Stanicy
Data urodzenia: 09.05.2005
Kolor: stalowo złota
Stan: suka sterylizowana, alergia na: kukurydzę, zboża, wieprzowinę, sierść świnek morskich, niezliczona ilość traw, pleśń, itd.
Karma: Royal Canin Sensitiviti
Ulubione przysmaki: surowa marchew, papryka czerwona, kapusta pekińska
Ulubiona zabawka: skarpeta pańci.
Suka o charakterze melancholicznym. Wydaje się jej, że jest duża. Żaden pies jej nie straszny. Da się powąchać tylko raz. Nachalnym osobnikom pokazuje zęby i skutecznie odstrasza. Woli ludzi niż psie stado.
Uwielbia spać. Śpi często i długo. Nie lubi wychodzić na spacery.
Status w stadzie: samica Alfa
Pochodzenie: hodowla Z Hetmańskiej Stanicy
Data urodzenia: 09.05.2005
Kolor: stalowo złota
Stan: suka sterylizowana, alergia na: kukurydzę, zboża, wieprzowinę, sierść świnek morskich, niezliczona ilość traw, pleśń, itd.
Karma: Royal Canin Sensitiviti
Ulubione przysmaki: surowa marchew, papryka czerwona, kapusta pekińska
Ulubiona zabawka: skarpeta pańci.
Suka o charakterze melancholicznym. Wydaje się jej, że jest duża. Żaden pies jej nie straszny. Da się powąchać tylko raz. Nachalnym osobnikom pokazuje zęby i skutecznie odstrasza. Woli ludzi niż psie stado.
Uwielbia spać. Śpi często i długo. Nie lubi wychodzić na spacery.
Status w stadzie: samica Alfa
Techniki spania
Kolejne sposoby spania dziewczynek. Mela uwielbia spać na naleśnika.Upycha się samoczynnie pod stertę czegokolwiek. Im ciemniej, ciaśniej i cieplej- tym lepiej.
Na zdjęciu poniżej sprawa nie wygląda jeszcze drastycznie....
..ale był sierpień i 31 stopni Celcjusza. Zwykle sterta jest wyższa i cięższa.
Wersja light zakłada spokojny wypoczynek u boku Zmory.Zmora preferuje pozycję : z głową w dół. Kiedyś upoluję fotkę.
Na zdjęciu poniżej sprawa nie wygląda jeszcze drastycznie....
..ale był sierpień i 31 stopni Celcjusza. Zwykle sterta jest wyższa i cięższa.
Wersja light zakłada spokojny wypoczynek u boku Zmory.Zmora preferuje pozycję : z głową w dół. Kiedyś upoluję fotkę.
poniedziałek, 8 listopada 2010
Kim jestem?
Od kilku miesięcy moja głowę zaczęła zajmować dogoterapia i tematy pokrewne. Psy uwielbiam, pracuję z nimi na co dzień. Skończyłam studia wyższe na kierunku pedagogika. Uwielbiam pracę z dziećmi. Jestem nauczycielem mianowanym. Pracowałam siedem lat w szkole podstawowej jako nauczyciel nauczania zintegrowanego w klasach I-III. Link do mojej szkoły jest TUTAJ. Zdarzyło się, że w tym czasie po długiej chorobie odeszła od nas moja suczka-znajda Luna (nazywana Luną 1). Wiedziałam, że chwilowo nie będę mogła posiadać psa, ale z psami chciałam mieć cały czas kontakt. Ukończyłam kurs groomingu typowo hobbystycznie i nigdy nie myślałam o tym, że będę strzyc psy zawodowo. Wcześniej pracowałam w Szkole Podstawowej nr 1 w Piasecznie. Z powodu bardzo złego samopoczucia i stopniowego nasilania się objawów chorobowych zdecydowałam o przerwaniu pracy. Dwa poważne pobyty w szpitalu, kilkunastu lekarzy i wreszcie trafna diagnoza.Wróciłam do domu rodziców. Okazało się, że w mieście, w którym mieszkam jedyna psia fryzjerka zachorowała i jest potrzeba wykonywania takich usług.
Obecnie od 5 lat wykonuję swoją pracę, od trzech lat w Przychodni dla małych zwierząt. Jako, że jest to praca dająca mi wielką satysfakcję, jednak równocześnie bardzo ciężka fizyczna praca zaczęłam zastanawiać się nad zmianami....chodzi o to, by połączyć wszystko co lubię (czyli dzieciaki i psy) i pracować:)
Tu będę sukcesywnie uzupełniać dane dotyczące mojej dotychczasowej edukacji i działań:
akcja letnia 1998
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "TYBET"- wychowawca kolonijny
1999
1-24.07.1999
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "UFO"- wychowawca kolonijny
1999-2000
Szkoła Podstawowa nr1 w Piasecznie- wychowawca klasy II, nauczyciel nauczania zintegrowanego
akcja letnia 2000
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "GRECJA"-instruktor do spraw programowych
23.07-11.08.2001
Kolonia zuchowa ATRAKOL- "Hogward"- instruktor do spraw programowych
2001
Uniwersytet Warszawski Wydział Pedagogiczny, kierunek pedagogika- ukończenie
2001-2003
29.06-20.07.2002
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "MARIAN JONES" - zastępca komendanta
27.06-11.07.2003
Kolonia zuchowa "TAJEMNICA KRÓLOWEJ HATSZEPSUT"- zastępca komendanta
2003
Podyplomowe Studium Polityki i Zarządzania Oświatą, Uniwersytet Warszawski- ukończenie
2000-2006
Szkoła Podstawowa im. Św. Franciszka w Warszawie- nauczyciel i wychowawca klas I-III
19.03.2011
Udział w warsztatach "Pies w terapii i edukacji" prowadzonych przez Fundację Terapeutyczną "Pies dla Stasia".
10.2010- 22.05.2011
Kurs kynoterapii/dogoterapii, Regionalne Centrum edukacji w Bydgoszczy, przy współpracy z Polskim Towarzystwem Kynoterapeutycznym
22.11.2011
Kurs "Animaloterapia w opiece paliatywnej" zorganizowany przez Fundację RAZEM ŁATWIEJ- Zwierzęta przelamują bariery.
Obecnie od 5 lat wykonuję swoją pracę, od trzech lat w Przychodni dla małych zwierząt. Jako, że jest to praca dająca mi wielką satysfakcję, jednak równocześnie bardzo ciężka fizyczna praca zaczęłam zastanawiać się nad zmianami....chodzi o to, by połączyć wszystko co lubię (czyli dzieciaki i psy) i pracować:)
Tu będę sukcesywnie uzupełniać dane dotyczące mojej dotychczasowej edukacji i działań:
akcja letnia 1998
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "TYBET"- wychowawca kolonijny
1999
Ukończenie Kolegium Nauczycielskiego w Warszawie, specjalność: nauczanie początkowe z wychowaniem przedszkolnym
1-24.07.1999
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "UFO"- wychowawca kolonijny
1999-2000
Szkoła Podstawowa nr1 w Piasecznie- wychowawca klasy II, nauczyciel nauczania zintegrowanego
akcja letnia 2000
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "GRECJA"-instruktor do spraw programowych
23.07-11.08.2001
Kolonia zuchowa ATRAKOL- "Hogward"- instruktor do spraw programowych
2001
Uniwersytet Warszawski Wydział Pedagogiczny, kierunek pedagogika- ukończenie
2001-2003
Gromada zuchowa "Leśne Stworki" przy Szkole Podstawowej im. św. Franciszka w Warszawie- drużynowa
29.06-20.07.2002
Kolonia zuchowa 328 WDH i GZ Horda Hufca Warszawa Centrum, "MARIAN JONES" - zastępca komendanta
27.06-11.07.2003
Kolonia zuchowa "TAJEMNICA KRÓLOWEJ HATSZEPSUT"- zastępca komendanta
2003
Podyplomowe Studium Polityki i Zarządzania Oświatą, Uniwersytet Warszawski- ukończenie
2000-2006
Szkoła Podstawowa im. Św. Franciszka w Warszawie- nauczyciel i wychowawca klas I-III
19.03.2011
Udział w warsztatach "Pies w terapii i edukacji" prowadzonych przez Fundację Terapeutyczną "Pies dla Stasia".
10.2010- 22.05.2011
Kurs kynoterapii/dogoterapii, Regionalne Centrum edukacji w Bydgoszczy, przy współpracy z Polskim Towarzystwem Kynoterapeutycznym
22.11.2011
Kurs "Animaloterapia w opiece paliatywnej" zorganizowany przez Fundację RAZEM ŁATWIEJ- Zwierzęta przelamują bariery.
środa, 29 września 2010
Bęc!
Nie, serce mi nie krwawi. Jest mi smutno, ale nie płaczę. Do nowego domu wyprowadziły się Aci i Baba. Piękne, grube, wychuchane. Były ze mną od początku. Trafiły do pani, która tak mocno przezyła śmierć świnki z krwotokiem. Niesmiało zapytała, czy mogłaby wziąć dwie, bo wie, że nie powinny zyć samotnie.
Nie mogłabym trafić na lepszą osobę.
Za każdym razem kiedy mój dom opuszczała jakakolwiek świnka czułam sie jak zdrajczyni. Na nic zapewnienia, że świnki nie zagłębiają się w to, z kim mieszkają, dlaczego opuszczają ten dom i ida do innego. Wiele razy doświadczałam tego, jak po wyjeździe na kilka dni i powrocie świnki nie reagowały na mnie tak samo jak przed wyjazdem. dla nich liczy sie ta osoba, którą znają (pamięć mają niestety krótką) i która daje jeść. Po moim pobycie w szpitalu bardziej cieszyły się na widok mojej mamy z marchewką w ręku, na moje wejście do pokoju nie reagowały. Cóż one mają za żywot...to kolejny powód zaprzestania hodowli. Mieszkają ciągle w tym samym miejscu. Uwięzione. Moje dwa razy w tygodniu (Badż częściej, bo ucieka :) ) biegają po pokoju. Panowie ganiają się w celach wiadomo jakich (bitka i kobitka), dziewczynki puszczane osobno szukają psów i nowych miejsc do obsiusiania. Słodko. Poza tym przytulanie na żądanie, ważenie, przegląd włosów, uszu i oczu, obcinanie paznokci. Nuda! Ja abym zwariowała. Teraz mam uroczą piątkę.
Nie mogłabym trafić na lepszą osobę.
Za każdym razem kiedy mój dom opuszczała jakakolwiek świnka czułam sie jak zdrajczyni. Na nic zapewnienia, że świnki nie zagłębiają się w to, z kim mieszkają, dlaczego opuszczają ten dom i ida do innego. Wiele razy doświadczałam tego, jak po wyjeździe na kilka dni i powrocie świnki nie reagowały na mnie tak samo jak przed wyjazdem. dla nich liczy sie ta osoba, którą znają (pamięć mają niestety krótką) i która daje jeść. Po moim pobycie w szpitalu bardziej cieszyły się na widok mojej mamy z marchewką w ręku, na moje wejście do pokoju nie reagowały. Cóż one mają za żywot...to kolejny powód zaprzestania hodowli. Mieszkają ciągle w tym samym miejscu. Uwięzione. Moje dwa razy w tygodniu (Badż częściej, bo ucieka :) ) biegają po pokoju. Panowie ganiają się w celach wiadomo jakich (bitka i kobitka), dziewczynki puszczane osobno szukają psów i nowych miejsc do obsiusiania. Słodko. Poza tym przytulanie na żądanie, ważenie, przegląd włosów, uszu i oczu, obcinanie paznokci. Nuda! Ja abym zwariowała. Teraz mam uroczą piątkę.
Mela od jakiegoś czasu przestaje się drapać. Nie ma bezpośredniego kontaktu z prosiakami, wiec jest o niebo lepiej.
a w klubie podobno jestem póki się nie wyczerpie limit składek, bo mam nadpłatę....no no no....
niedziela, 29 sierpnia 2010
ciąg dalszy
Pierwszy i najważniejszy powód, dla którego nie będzie więcej małych świnek.
Świnki to nie są przedmioty.
Zawsze zaczyna się od jednej-dwóch świnek. Kupuje sie jedną, albo dostaje. Potem drugą dla towarzystwa albo obie naraz. Pojawia się myśl, że przecież można by spróbować z hodowlą. Zdaje się, że dwie, trzy , cztery świnki wystarczą. Potem przy pierwszym miocie zostawia się najlepsza świnkę. Ciężko wybrać. Jest juz pięć. Szukamy partnera dla małej, bo zwykle jest to samiczka. Samca póki co nikt nie pożyczy, bo nie po to hodował, jak kiedyś miałam okazję czytać na forum dla hodowców, albo robił import, żeby teraz się nim dzielić. Było to dawno i nie wszyscy tak myślą, ale to akurat zapamiętałam. Pojawia się kolejny samiec. I tak dalej.
Założyłam sobie od początku jaką rasę będę hodować, jaki kolor, ile ich będzie (góra 10). Udało mi się spełnić wszystkie te kryteria.
Dzięki Bogu, że je spełniłam
. Wszystkie mieszkają ze mną w pokoju i mamy świetny kontakt. Może to zabrzmi dziwnie, ale są dla mnie osobami. Im są starsze tym lepiej reagują na moje nawoływanie i dotyk.
W hodowli świnek najniebezpieczniejsze jest to, że świnki są małe, a przez to pojawia się myślenie, że można mieć ich dużo. To błąd. Prędzej czy później jest problem z ilością świnek. Są takie, które nie nadają się do hodowli, maja błędy, są za stare, i tak dalej. Sio z hodowli.
Sprzedałam swoje najlepsze. Moje kochane staruszki i peciki zostały i zostaną ze mną do końca. Ich albo mojego-nigdy nie wiadomo kto pierwszy zejdzie z tego świata.
Przy dużej ilości świnek pojawia się myślenie, że można mieć jeszcze jedna, wymarzoną, bo przecież to tylko jedna. I z pięciu robi się dwadzieścia a potem czterdzieści. Pojawiają się problemy ze sprzedażą, pojawiają się różne ciemne typy ( o tym później), do których trafiają zwierzątka.
To nie dla mnie. Kto chce wszystkie rasy, wszystkie kolory, wszystkie nagrody-proponuję zajęcie się kolekcjonowaniem czegokolwiek (byle nie żywych zwierząt) lub pomoc specjalisty.
Lalki można dowolnie kupować, sprzedawać, odkładać do szuflady, tworzyć im historyjki, podbijać cenę, wyszukiwać ciekawe okazy i chwalić się nimi na zamkniętych forach. Dla panów mam świetne inne hobby-klocki lego dla dorosłych. Bomba!
Świnki to nie są przedmioty.
Zawsze zaczyna się od jednej-dwóch świnek. Kupuje sie jedną, albo dostaje. Potem drugą dla towarzystwa albo obie naraz. Pojawia się myśl, że przecież można by spróbować z hodowlą. Zdaje się, że dwie, trzy , cztery świnki wystarczą. Potem przy pierwszym miocie zostawia się najlepsza świnkę. Ciężko wybrać. Jest juz pięć. Szukamy partnera dla małej, bo zwykle jest to samiczka. Samca póki co nikt nie pożyczy, bo nie po to hodował, jak kiedyś miałam okazję czytać na forum dla hodowców, albo robił import, żeby teraz się nim dzielić. Było to dawno i nie wszyscy tak myślą, ale to akurat zapamiętałam. Pojawia się kolejny samiec. I tak dalej.
Założyłam sobie od początku jaką rasę będę hodować, jaki kolor, ile ich będzie (góra 10). Udało mi się spełnić wszystkie te kryteria.
Dzięki Bogu, że je spełniłam
. Wszystkie mieszkają ze mną w pokoju i mamy świetny kontakt. Może to zabrzmi dziwnie, ale są dla mnie osobami. Im są starsze tym lepiej reagują na moje nawoływanie i dotyk.
W hodowli świnek najniebezpieczniejsze jest to, że świnki są małe, a przez to pojawia się myślenie, że można mieć ich dużo. To błąd. Prędzej czy później jest problem z ilością świnek. Są takie, które nie nadają się do hodowli, maja błędy, są za stare, i tak dalej. Sio z hodowli.
Sprzedałam swoje najlepsze. Moje kochane staruszki i peciki zostały i zostaną ze mną do końca. Ich albo mojego-nigdy nie wiadomo kto pierwszy zejdzie z tego świata.
Przy dużej ilości świnek pojawia się myślenie, że można mieć jeszcze jedna, wymarzoną, bo przecież to tylko jedna. I z pięciu robi się dwadzieścia a potem czterdzieści. Pojawiają się problemy ze sprzedażą, pojawiają się różne ciemne typy ( o tym później), do których trafiają zwierzątka.
To nie dla mnie. Kto chce wszystkie rasy, wszystkie kolory, wszystkie nagrody-proponuję zajęcie się kolekcjonowaniem czegokolwiek (byle nie żywych zwierząt) lub pomoc specjalisty.
Lalki można dowolnie kupować, sprzedawać, odkładać do szuflady, tworzyć im historyjki, podbijać cenę, wyszukiwać ciekawe okazy i chwalić się nimi na zamkniętych forach. Dla panów mam świetne inne hobby-klocki lego dla dorosłych. Bomba!
sobota, 22 maja 2010
środa, 19 maja 2010
środa, 12 maja 2010
Lokers
światło jest bardzo złe-wiem. Musiałam zrobić to zdjęcie. Fabricio wpadł dziś w seksualny szał, ugania się za Guciem, pozostałe świnki też szaleją. Wziełam Fabia na ręce, ale niestety...ja tez byłam dla niego atrakcyjna. W jedynej chwili spokoju udao mi się sfotografować jego loczki. Fabricio ma najlepszy włos spośród moich lunek. Jest niesamowicie szorstki, gęsty i ma loki. Prawdziwa lunka. Nikt go raczej nie epobije w chlewiku (no, może kiedyś Gucio, ale on pół-mój) i może w przyszłości Iniemamocny.
Fabricia kocham po prostu. Przypomina mi jego dziadka Henia.Jest ciekwaski,słodki, przyjacielski ale zadziorny. Black and white.
A oto marne fotki bez przygotowania..
Szkoda, że ma za mało złotego aguti, bo pewnie mógłby powalczyć na wystawach. A póki co cieszę się, że się udało odchować takiego osobnika! (Kto nie śledził-odchowany razem z Fela na strzykawce, potem choroba, z której cudem wyszedł)
Fabricia kocham po prostu. Przypomina mi jego dziadka Henia.Jest ciekwaski,słodki, przyjacielski ale zadziorny. Black and white.
A oto marne fotki bez przygotowania..
Szkoda, że ma za mało złotego aguti, bo pewnie mógłby powalczyć na wystawach. A póki co cieszę się, że się udało odchować takiego osobnika! (Kto nie śledził-odchowany razem z Fela na strzykawce, potem choroba, z której cudem wyszedł)
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Łi Łi Łi
Tak wołają moje świnki. Łi łi łi jest tez moim zawołaniem do nich i kiedykowliek tak zawołam, nawet z dalszych izb-ochoczo odpowiadają. Oczywiście nie jest to jedyny dźwięk jaki wydają, ale krótkie łi łi jest nawoływaniem osoby. Tych łi jest kilka rodzajów. Najbardziej lubię jednak łi łi wołające osobę a nie jedzenie!
Na moje kłi kłi świnki też odpowiadają. Moja rodzina uwielbia zarówno wołanie świnek zapraszające do kontaktu jak i moje łi łi zachęcające świnki do ich łi łi. Skomplikowane? Ależ nie...
Jest jeszcze moje zawołanie Hopa, hopa! Pokrzykując radośnie te słowa zachęcam świnki do zabawy i one zaczynają poskoki, czyli popcorning. Oczywiście najpierw było tak, że to świnki podskakiwały a ja wołałam hopa hopa, ale jak widac uczą się bardzo szybko.
Moje świnki potrafią też krzyczec na głos szczekającego psa, który prosi o jedzenie (np. podczas obiadu), czyli odróżniają też różne dźwięki wydawane przez psy. Bo szczekanie psa nie zawsze oznacza to samo. Mogłabym tak długo...
najciekwsze jest jednak to, że kazda świnka ma swój sposób wołania i jestem w stanie rozróznic je po wydawanym kwiku będąc w drugim pokoju.
Teraz najgłośniejszy i najbardziej charakterystyczny jest Gucio.Fela woła inaczej. Baba jakoś powściagliwie. Badżidż-dosyc rzadko, ale cicho i stonowanie. Dario-nigdy nic nie mówi. Doda-od razu wiem, nie umiem wytłumaczyc. Jaga chrapliwie. Bliźniaki zawsze w parze-oj, co to będzie jak się rozdzielą...Aci potrafi się rozedrzec konkretnie...na szczęście nieczęsto. iedy krzyczy ta ostatnia tak jesteśmy nieprzyzwyczajeni, że lecimy sprawdzic co się stało hehe.
A jak Fela ma rujkę-idę spac do drugiego pokoju....
Na moje kłi kłi świnki też odpowiadają. Moja rodzina uwielbia zarówno wołanie świnek zapraszające do kontaktu jak i moje łi łi zachęcające świnki do ich łi łi. Skomplikowane? Ależ nie...
Jest jeszcze moje zawołanie Hopa, hopa! Pokrzykując radośnie te słowa zachęcam świnki do zabawy i one zaczynają poskoki, czyli popcorning. Oczywiście najpierw było tak, że to świnki podskakiwały a ja wołałam hopa hopa, ale jak widac uczą się bardzo szybko.
Moje świnki potrafią też krzyczec na głos szczekającego psa, który prosi o jedzenie (np. podczas obiadu), czyli odróżniają też różne dźwięki wydawane przez psy. Bo szczekanie psa nie zawsze oznacza to samo. Mogłabym tak długo...
najciekwsze jest jednak to, że kazda świnka ma swój sposób wołania i jestem w stanie rozróznic je po wydawanym kwiku będąc w drugim pokoju.
Teraz najgłośniejszy i najbardziej charakterystyczny jest Gucio.Fela woła inaczej. Baba jakoś powściagliwie. Badżidż-dosyc rzadko, ale cicho i stonowanie. Dario-nigdy nic nie mówi. Doda-od razu wiem, nie umiem wytłumaczyc. Jaga chrapliwie. Bliźniaki zawsze w parze-oj, co to będzie jak się rozdzielą...Aci potrafi się rozedrzec konkretnie...na szczęście nieczęsto. iedy krzyczy ta ostatnia tak jesteśmy nieprzyzwyczajeni, że lecimy sprawdzic co się stało hehe.
A jak Fela ma rujkę-idę spac do drugiego pokoju....
niedziela, 18 kwietnia 2010
Moje małe ciamciuszki-braciszkowie
Po lewej stronie Iniemamocny, po prawej Indiana Jones. Niestety, nie jestem w stanie zrobic im lepszych zdjęc, bo Iniemamocy ma nieustające ADHD ;)
niedziela, 11 kwietnia 2010
niedziela, 21 marca 2010
Nasze świnki w nowych domach
Nasze świneczki w nowych domach:) Dziękuję bardzo za zdjęcia, jakie dostałam od właścicieli Gagi i Gieni. swinki jak widać mają się dobrze. Mam nadzieję, że nie dostanę po głowie za ujawnienie tych fotek:)
TU GIENIA
a tu GAGA
TU GIENIA
a tu GAGA
niedziela, 14 marca 2010
Dziewczynki pojechay..pa pa!
Hodowlę opuściła Gaga, która zamieszkała w Tczewie oraz Gienia-teraz mieszkanka Torunia.Dostałam po południu śliczne fotki Gieni w nowym domu. Biega z yorasami po mieszkaniu. Cud, miód malina.
Od pewnego czasu zaczęłam interesować się dogoterapią. W niedalekiej przyszłości chciałabym powrócić do zawodu i kontynuować pracę z dziećmi. Mam nadzieję, że ogromna wiedza o psach, która posiadłam podczas wykonywania pracy groomera przyda się podczas wychowania i obserwacji psa podczas pracy.
Dlaczego chciałabym się zająć tym zagadnieniem?
- Uwielbiam pracę z dzieciakami. fascynuje mnie ich zdolność uczenia się i zapamiętywania a także ciekawość świata. Prostota i wylewność.
-Uwielbiam pracę z psami- poznawanie ich charakterów, ich oddanie, chęć pracy i podążania za człowiekiem.
-Pociągają mnie nowe wyzwania. Swoją przyszłą pracę z psem chcę oprzeć na zajęciach typu edukacja z psem- zgodnie z własnym wykształceniem. (O wykształceniu dogo/kyno pomyślę w najbliższym dogodnym terminie. O psie do pracy- również.)
Od pewnego czasu zaczęłam interesować się dogoterapią. W niedalekiej przyszłości chciałabym powrócić do zawodu i kontynuować pracę z dziećmi. Mam nadzieję, że ogromna wiedza o psach, która posiadłam podczas wykonywania pracy groomera przyda się podczas wychowania i obserwacji psa podczas pracy.
Dlaczego chciałabym się zająć tym zagadnieniem?
- Uwielbiam pracę z dzieciakami. fascynuje mnie ich zdolność uczenia się i zapamiętywania a także ciekawość świata. Prostota i wylewność.
-Uwielbiam pracę z psami- poznawanie ich charakterów, ich oddanie, chęć pracy i podążania za człowiekiem.
-Pociągają mnie nowe wyzwania. Swoją przyszłą pracę z psem chcę oprzeć na zajęciach typu edukacja z psem- zgodnie z własnym wykształceniem. (O wykształceniu dogo/kyno pomyślę w najbliższym dogodnym terminie. O psie do pracy- również.)
środa, 10 marca 2010
Miot "I" łysieje
Mam powtórkę z łysienia jak to miało miejsce w przypadku Felicity i Fabricio. Felicita wyłysiała wówczas całkowicie, natomisat Fabi-cząstkowo. Dziś zauważyłam, że łysieją dzieci Fabricio. W takim razie ma to związek z genami, zwłaszcza że tym razem nie łysieje podkarmiany sztucznie Indiana Jones, za to linieją te żywione z cyca mamy.( a wcześniej myślałam że to alergia na "sztuczne" mleko-w takim razie wykluczam alergię na mleko)
Dała się sfotografować tylko INDIA, bo jak na młoda damę przystało umie się zachować w każdej sytuacji, a panowie mają "robaki w tyłku" i ustrzelenie foty graniczy z cudem.
Dała się sfotografować tylko INDIA, bo jak na młoda damę przystało umie się zachować w każdej sytuacji, a panowie mają "robaki w tyłku" i ustrzelenie foty graniczy z cudem.
Jestem ciekawa, czy łysienie będzie postępowało.
niedziela, 7 marca 2010
co lubię
Większość osób widząc pierwszy raz strzyżenie psa zadaje pytanie: a co z dużymi psami? Zdarzyło mi sie też, że pani obserwująca moją pracę zapytała nieśmiało:
- Przepraszam, a duże psy to pani tak...na trzeźwo strzyże?
Jako, że nie jestem pozbawiona poczucia humoru, a klientkę tez rozluźnić odpowiedzia chciałam wypaliłam:
- Nie, strzelam sobie setkę i do roboty!
-To znaczy....czy psy są na trzeźwo-doprecyzowała pani
-Aaa...co psy piją przed strzyżeniem to ja nie wiem-odpowiedziałam.
A tak na serio-wolę jednego dużego psa niż pięć małych. Powodów jest kilka.
Pierwszy to taki, że duże psy są w większości pewne siebie i byle czego się nie boją. Oczywiście nie jest to regułą, ale na kilkanaście potężnych psów przychodzi tylko jeden, który jest agresywny podczas strzyżenia. Pomimo jego słusznej wagi jakoś sobie radzę ( z pomocą właściciela). Lękliwy sznaucer miniaturowy według mnie szybciej ugryzie niż sznaucer olbrzym.
Powód drugi-najistotniejszy-ludzie inaczej wychowują psy duże niż psy małe. Podświadomie wiedzą, że kiedys piekny szczeniaczek urośnie, więc wymagają od niego więcej posłuszeństwa niż własciciele psa małego.
Do czego zmierzam....w moim mieście największą grupę psów agresywnych stanowią shih-tzu. Małe to , słodkie i piękne. Jak od tego czegokolwiek wymagać?
Wszystkie pogryzienia jakie mnie osobiście spotkały były właśnie przez shih-tzu. O tej rasie na pewno jeszcze nie raz napiszę. Dziś doświadczyłam podrapania. Efekt powstał przy obcinaniu pazurków. Paskudne..będzie się źle goić i będzie blizna.
sobota, 6 marca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)