W lipcu Badi i ja spędzaliśmy czas bardzo intensywnie na kursie instruktorskim szkolenia psów.Pod czujnym okiem Roksany i Magdy z Fundacji Psia wachta naprawialismy to, co popsulam w procesie szkolenia Badzika.Uczyłam się jak uczyć innych uczyć swoje psy:D
Najtrudniejszy okazał się pierwszy dzień-dluga podróż pociągiem i nowe miejsce do spania w hostelu.Badi dosłownie nie mógł znaleźć sobie miejsca.Żar lal się z nieba,jechaliśmy z przesiadką 7 godzin. W pokoju zakwaterowani byliśmy z młodym haszczakiem,który ciągle narzucał swoją obecność.Laciaty nie bardzo wiedział co ma robić,więc przez pierwsze trzy dni nie robił nic.Poddał się zupełnie.Czwartego dnia strzelił młodemu zębami i skończyły się haszczakowe podchody. Chłopcy ustalili zasady.
Szkolenie przebiegało świetnie. Badi bardzo lubi pracować, jest mu wszystko jedno z kim przerabia dany temat. Dla niego to świetna zabawa.
Wzięliśmy też udział w porannym (bardzo porannym ) tropieniu. Badi znów dał radę! Pies wszechstronny.Namiawiają mnie na PO ;)
Pages
Etykiety
moje psiaki
Badi
rozterki groomerki
azylanci
wierszyki
wystawy
szkolenia
mela
moje świnki/my cavies
edukacja z psem
przemyślenia
pogryzienia
szwajcaria
Airedale terrier
choroby genetyczne
dlaczego z rodowodem
egzaminy
fryzury
gadżety
imprezy
kumple
o mnie
problemy wychowawcze
profilaktyka pogryzień
różne
shih-tzu
socjal
urodziny
wakacje
zabawki
zdrowie
niedziela, 27 lipca 2014
środa, 16 lipca 2014
Od nowa-pies i pani na zakręcie
Jestem chora na tyle,że nie chodzę do pracy.Przebywanie za dnia w domu ma taką zaletę,że widzę psy w nowej dla mnie perspektywie.Zaczęłam się nawet zastanawiać,czy ich zachowanie wynika zojej obecności,czy też pewne zachowania dotąd nie przeszkadzały moim rodzicom i się utrwaliły. Zachowanie pierwsze to zebranie o jedzenie. Psy swoja obecnością,patrzeniem (Luna), poszczekiwaniem (Mela i Badi) oraz kradzieżami (dwukrotnie przez Badiego) przeszkadzają przy naszych posiłkach. Mnie nie dotyczy aż w tak dużym stopniu,bo jem jak człowiek-przy dużym stole.Pozostali preferują trzymanie talerzy na kolanach (mama) lub w powietrzu(tata). Dodam tylko,że tata ma Alzheimera i nie pamięta,że psom przy stole niczego nie dajemy.Wprowadzilam więc zasadę separowania psów w innym pomieszczeniu w czasie gdy ludzie spożywają.Luna zaakceptowała, Meli akceptacja zajęła chwilkę, Badi drze się tak,że niechybnie czeka mnie wizyta straży miejskiej. Mam nadzieję, że to właściwe postępowanie, ale pewnosci nie mam. We wtorek jadę z Badim na tygodniowe szkolenie. Mam nadzieję,że sama naucze się właściwych postaw i ogarnę towarzystwo.Teraz czytam,czytam i oglądam różne strony z poradami i dochodzę do wniosku, ze ile psow-tyle metod.
Subskrybuj:
Posty (Atom)