bo Pepsi znalazła nowy dom. Ma duży dom z ogrodem, towarzysza kooota i dwa psiaki. Ma też zapewnione bardzo konkretne leczenie chorego oczka, co mnie cieszy najbardziej. Imię Pepsi tez zostało. Nie była zbyt zadowolona ze szczepień, które jej dziś zafundowaliśmy. Smutno mi troszeczkę, ale będzie miała bardzo dobrze.
Troszkę smutno, po południu zadzwoniła nowa właścicielka. Imię zostaje. Pepsi zajęła już swój ulubiony fotel, zaakceptowała psy, z kotem pójdzie troszkę gorzej, ale potrzeba czasu. Najbardziej zaskoczyła mnie "nie lubiąca kotów" mama, która ze smutkiem powiedziała: "Wiesz, kicia już się u nas zadomowiła i mam wątpliwość, czy gdziekolwiek będzie jej tak dobrze jak u nas". Opadła mi szczęka. Kiedyś będziemy miały kota. Kiedyś. Pepsi wiele mnie nauczyła o życiu kotów i będę długo o niej pamiętała. Wszystkiego dobrego kiciaku!
WOW, super!
OdpowiedzUsuńChoć już prawie byłam pewna, że zostanie u Pańci ;-)
A Mama jest fantastyczna :-)
Chciałam dodać, że koty z czołówki bloga bardzo mi się podobają, będę musiała takiego wyszyć!
OdpowiedzUsuńto czekam na efekty:)
OdpowiedzUsuńOj, to wobec tego muszę się porządnie zmobilizować ;-)
OdpowiedzUsuń