Padłam! Znalazłam kilka stron salonów groomerskich, na których tłustym drukiem napisane jest, że PSY Z KLESZCZAMI NIE BĘDĄ PRZYJMOWANE. Powody? Dla bezpieczeństwa fryzjera...przepraszam...Groomera.
Bo kleszcze przenoszą bardzo groźne choroby. I chodzi o to, żeby strzygący się nie zaraził, zakaził i żeby mógł strzyc do końca swoich dni. I jeszcze informacja, że groomer nie usuwa kleszczy. Logiczne.
Mam pytanie takie: czy nawet gdyby usunął, to się zarazi? Będzie robił to palcami, że istnieje takie prawdopodobieństwo? O kleszczykach, pęsetach nie słyszał? Albo o super-nowoczenej-metodzie wymrażania kleszcz przed usunięciem? (to ostatnie według mnie jest jawnym nabijaniem kasy producentowi).
Kleszcza jeśli się go znajdzie należy usunąć. Nie jest to trudne. Z racji tego, że kleszczy usuwałam już niemało śmiem twierdzić, że jedyną trudnością jest wybranie metody utylizacji stwora.Osobiście spuszczam w toalecie. Rozgniatanie nie jest estetyczne ( i trzeba posprzątać), na ogień i alkohol odporne, Fiprexów do spryskania zwyczajnie szkoda. Płyną sobie w siną dal, z kosza nie wyjdą, jeśli nie zostaną tam wrzucone. I tyle . Pozostaje poinformowanie właściciela zwierzaka o możliwych objawach wskazujących na zarażenie psa babeszjozą i tyle.
A może zwyczajnie nie chce im się pracować? Dla mnie jest to podejście nieprofesjonalne i tyle.
Informujemy o zmianie adresu http://www.liluckcs.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuń