Rysia dość szybko wybudziła się z narkozy. Wczoraj była troszkę obolała i rozdrażniona, ale już jest dobrze. Opanowała chodzenie w kołnierzu zabezpieczającym szwy, nauczyła się w nim skakać. Głównie odpoczywa. Dużo pije i ładnie je. Pozwala naświetlać ranę lampą Bioptron Zepter.
Psy wspaniałomyślnie nie przeszkadzają jej w egzystencji i nie chcą lizać rany.
Rankiem patrzę, a kotka na ulubionym maminym fotelu. Pytam, czy chciała wejść.
- Nie, siedziała u mnie na kolanach- odpowiada Wanda
-Dopominała się?
-Nieee....ale tak siedziała i patrzyła, to ją wzięłam- odpowiedziała Wanda "która nie lubi kotów".
Gdyby kicią nie interesował się bardzo poważnie pewien pan ginekolog z Łodzi, to kto wie...może by została u nas?
Nareszcie mogłam wejść na blog.
OdpowiedzUsuńA tu tyle nowości...
Jak się dziś czuje nowa Kicia Rysia?
Agatko, u mojego brata są 4 kociaki, trochę podrośnięte...do wyboru do koloru. chętnie oddamy w bardzo dobre, " nie lubiące" kotów ręce :-)
OdpowiedzUsuń