W środę odwiedziła nas Pusia. Chcieliśmy zobaczyć jak radzi sobie z psami. Jak sobie radzi? Zero strachu. Noclegiem u nas była zachwycona.
Prywatny opiekun Badi i pupkę umył i zapewnił rozrywkę na długie godziny. Pusia nadal nie może znaleźć domu, ale chyba podświadomie nie chcemy jej oddać. Jest przesłodka i pełna energii.
Wprawdzie z kupą do kuwety trafia raptem od dwóch dni...damy radę. Nie ociera się o przedmioty i ręce jak inne koty, jednak pieszczoty lubi i sama pcha się na ręce. Obce jej jest wspinanie. Wybiera podłogę. Ufna i kochana. Podobno ma zadatki na kota do felinoterapii. Nie wiem, nie jestem ekspertem od kotów.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni znalazłam domu dwóm kolejnym kotom. Nawet nie zdążyłam zrobić im fotki...
Na urlopie było świetnie. Psy nie tęskniły, bo miały siebie. stado wszak jest najważniejsze. Badzik zacieśnił więzy z mamą. Lubi jej towarzyszyć w codziennych czynnościach i w wieczornym zasypianiu w łóżku. A ja..no cóż, poznałam większość psów w okolicy i podglądałam lokalnych fryzjerów przy pracy. Odpoczęłam.
Pages
Etykiety
moje psiaki
Badi
rozterki groomerki
azylanci
wierszyki
wystawy
szkolenia
mela
moje świnki/my cavies
edukacja z psem
przemyślenia
pogryzienia
szwajcaria
Airedale terrier
choroby genetyczne
dlaczego z rodowodem
egzaminy
fryzury
gadżety
imprezy
kumple
o mnie
problemy wychowawcze
profilaktyka pogryzień
różne
shih-tzu
socjal
urodziny
wakacje
zabawki
zdrowie
sobota, 20 października 2012
czwartek, 11 października 2012
Kotka Pusia
Nie wspominałam jeszcze o naszym nowym lecznicowym kotku. Oto KOTKA PUSIA. Kotkę przyniósł pięć tygodni temu pewien pan. Ktoś podrzucił mu na balkon maleńką istotkę z ledwo otwartymi oczkami. Przyniósł ją do uśpienia....
Nie nam go oceniać, faktem jest, że Kasia postanowiła dać jej szansę. Kicia wymagała karmienia butelką, masowania brzuszka i wszystkich zabiegów jakie przysługują małym oseskom.
Dziś kicia ma prawie siedem tygodni. Je samodzielnie i nawet "prawie ogarnia kuwetę", chociaż różnie z tym bywa. Nie wiemy jeszcze, czy będziemy szukali dla niej domu. Prawdopodobnie zostanie w przychodni. Czuje się tam świetnie. Jedyne co mnie martwi, to dwie sprawy: nie boi się niczego (w tym psów, co w przychodni może skończyć się źle) oraz jest rozpieszczona, wychowana bez mamy i rokuje na złośliwego zwierza. Już teraz sprzeciwia się różnym naszym pomysłom,np. zamknięciu w pokoju socjalnym, zabawom, gdy nie ma ochoty i obcinaniu pazurków.
Wieczory spędza Pusia u doktor Kasi w domu....
środa, 10 października 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)