Pages
Etykiety
moje psiaki
Badi
rozterki groomerki
azylanci
wierszyki
wystawy
szkolenia
mela
moje świnki/my cavies
edukacja z psem
przemyślenia
pogryzienia
szwajcaria
Airedale terrier
choroby genetyczne
dlaczego z rodowodem
egzaminy
fryzury
gadżety
imprezy
kumple
o mnie
problemy wychowawcze
profilaktyka pogryzień
różne
shih-tzu
socjal
urodziny
wakacje
zabawki
zdrowie
czwartek, 31 maja 2012
wtorek, 15 maja 2012
Szlag mnie trafił. Sama będę decydować o ty, co pisać w blogu, a czego nie pisać.
Tak jak się kiedyś spodziewałam usuwając wpis o napadzie drgawkowym Badiego- miałam rację.
Przypomnę tylko, że na forum cavalierów od roku toczy się burza o uznanie faktu, że cavisie chorują na poważne choroby związane z budową czaszki. Polscy hodowcy na forum zaprzeczali temu i mówili, że chorują, ale nie w Polsce, bo nikt nie zgłasza takich objawów, a poza tym są tak niejednoznaczne, że trudno bez badań drogich i skomplikowanych to stwierdzić. Najpierw więc o drżeniu głowy napisałam, po czym skasowałam. Pomyślałam, że niechcący mogę zaszkodzić zacnym hodowcom Badzimierza. Skoro inni wiedzą lepiej, badań nie mamy, epizod był pojedynczy, to lepiej wpis skasować. Sytuacja na forum uległa jednak zmianie. Kilka osób zaczęło pisać oficjalnie, że ich psy chorują na SM, serce, itd. Pojawił się też wątek o napadzie drgawkowym, który pasuje do opisu napadu Badzika i sugeruje się, że jest to choroba związana ze złym funkcjonowaniem błędnika.
Opis się zgadzał. Badi był 10 dni po kastracji, kołnierz strasznie go wkurzał. Pies był cały czas podekscytowany, źle w nim lokalizował dochodzące dźwięki, miał w nim trudności ze wskakiwaniem i zeskakiwaniem na fotel- wszystko to raczej normalne w takim ustrojstwie na głowie.
Wszystko wskazuje na to, że to napad jak przy chorobie Meniera. NIGDY WIĘCEJ NIE MIAŁ MIEJSCA.
Skoro tak, skoro nie robiliśmy żadnych skanów, nie ma żadnych objawów innych poważnych chorób, żadnych przesłanek co do podejrzeń SM lub EF, więc sorry- nie muszę o wszystkim tu pisać. Gdyby coś mnie niepokoiło w stopniu znacznym- (tak jak było z biegunkami, czy niską wagą Badiego) pisałam z właścicielami rodziców Badiego lub dzwoniłam. Tym razem nic nie mówiłam- źle. Kolejny raz dochodzę do wniosku, że najlepiej się nie odzywać na żaden temat publicznie. Szkoda, bo teraz sytuacja na forum uległa zmianie. Ludziska widzą, że jednak choroby w Polsce również występują. Przestają zaprzeczać (chociaż są tacy, co w życiu nie przebadają psa, "bo ryzyko poddania psa narkozie jest za duże" - NO LITŚCI!!!),
wymieniają się informacjami, badają. Szukają. Wklejają.
Uważam, że Badi na dzień dzisiejszy jest zdrowym , radosnym psem bez żadnych objawów poważnych chorób. Od początku wiedziałam, że jeśli jakikolwiek napad się powtórzy- na pewno poinformuję o tym zainteresowane osoby. Osobiście, gdyby nawet okazało się, że jest jakiś problem- nie mam do właścicieli rodziców Badzika żadnych pretensji, tak jak nie mam pretensji do mojej mamy, że kiedy byłam mała karmiła mnie kaszką manną, chociaż mam celiakię. Nikt nie wiedział, że byłam chora. Mam nadzieję że żaden rozsądny właściciel psa nie ma pretensji do hodowców o to, że sprzedał im psa, a nie wiedział, że jego pies jest na coś tam chory.
Jedyna nauka dla mnie to chyba taka, żeby jednak nie pisać wcale, albo pisać wszystko, włącznie z tym, co piesek zjadł, jaką zrobił kupę i kogo spotkał. To ostatnie zdanie piszę jako żart, bo zdaję sobie sprawę z tego, że czytanie cudzych blogów jednak uzależnia :) Sama decyduję jakie informacje tu trafiają i nie wykluczam nawet bloga skasowanie, jeśli pisanie mi się znudzi. A jak było z drgawkami napiszę niebawem.
Tak jak się kiedyś spodziewałam usuwając wpis o napadzie drgawkowym Badiego- miałam rację.
Przypomnę tylko, że na forum cavalierów od roku toczy się burza o uznanie faktu, że cavisie chorują na poważne choroby związane z budową czaszki. Polscy hodowcy na forum zaprzeczali temu i mówili, że chorują, ale nie w Polsce, bo nikt nie zgłasza takich objawów, a poza tym są tak niejednoznaczne, że trudno bez badań drogich i skomplikowanych to stwierdzić. Najpierw więc o drżeniu głowy napisałam, po czym skasowałam. Pomyślałam, że niechcący mogę zaszkodzić zacnym hodowcom Badzimierza. Skoro inni wiedzą lepiej, badań nie mamy, epizod był pojedynczy, to lepiej wpis skasować. Sytuacja na forum uległa jednak zmianie. Kilka osób zaczęło pisać oficjalnie, że ich psy chorują na SM, serce, itd. Pojawił się też wątek o napadzie drgawkowym, który pasuje do opisu napadu Badzika i sugeruje się, że jest to choroba związana ze złym funkcjonowaniem błędnika.
Opis się zgadzał. Badi był 10 dni po kastracji, kołnierz strasznie go wkurzał. Pies był cały czas podekscytowany, źle w nim lokalizował dochodzące dźwięki, miał w nim trudności ze wskakiwaniem i zeskakiwaniem na fotel- wszystko to raczej normalne w takim ustrojstwie na głowie.
Wszystko wskazuje na to, że to napad jak przy chorobie Meniera. NIGDY WIĘCEJ NIE MIAŁ MIEJSCA.
Skoro tak, skoro nie robiliśmy żadnych skanów, nie ma żadnych objawów innych poważnych chorób, żadnych przesłanek co do podejrzeń SM lub EF, więc sorry- nie muszę o wszystkim tu pisać. Gdyby coś mnie niepokoiło w stopniu znacznym- (tak jak było z biegunkami, czy niską wagą Badiego) pisałam z właścicielami rodziców Badiego lub dzwoniłam. Tym razem nic nie mówiłam- źle. Kolejny raz dochodzę do wniosku, że najlepiej się nie odzywać na żaden temat publicznie. Szkoda, bo teraz sytuacja na forum uległa zmianie. Ludziska widzą, że jednak choroby w Polsce również występują. Przestają zaprzeczać (chociaż są tacy, co w życiu nie przebadają psa, "bo ryzyko poddania psa narkozie jest za duże" - NO LITŚCI!!!),
wymieniają się informacjami, badają. Szukają. Wklejają.
Uważam, że Badi na dzień dzisiejszy jest zdrowym , radosnym psem bez żadnych objawów poważnych chorób. Od początku wiedziałam, że jeśli jakikolwiek napad się powtórzy- na pewno poinformuję o tym zainteresowane osoby. Osobiście, gdyby nawet okazało się, że jest jakiś problem- nie mam do właścicieli rodziców Badzika żadnych pretensji, tak jak nie mam pretensji do mojej mamy, że kiedy byłam mała karmiła mnie kaszką manną, chociaż mam celiakię. Nikt nie wiedział, że byłam chora. Mam nadzieję że żaden rozsądny właściciel psa nie ma pretensji do hodowców o to, że sprzedał im psa, a nie wiedział, że jego pies jest na coś tam chory.
Jedyna nauka dla mnie to chyba taka, żeby jednak nie pisać wcale, albo pisać wszystko, włącznie z tym, co piesek zjadł, jaką zrobił kupę i kogo spotkał. To ostatnie zdanie piszę jako żart, bo zdaję sobie sprawę z tego, że czytanie cudzych blogów jednak uzależnia :) Sama decyduję jakie informacje tu trafiają i nie wykluczam nawet bloga skasowanie, jeśli pisanie mi się znudzi. A jak było z drgawkami napiszę niebawem.
poniedziałek, 14 maja 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)