Odwiedziła nas sześcioletnia Jagoda. Krzyk, pisk, nadpobudliwość i buzia, która się nie zamykała. Dziewczynka, która grała twardzielkę, ale bała się psa. Emocje, które zadziałały bezpośrednio na Badzika. Pies chwilkę popracował, a potem szukał zajęć zastępczych. Właściwie nie była to nawet praca, ale popisy. Nakręcili się wzajemnie. I jeszcze smakowite ciasto na stole i kawa z mlekiem- jak tu się oprzeć takim pokusom.
Trudno skupić się w domu. Jesteśmy na etapie, w którym lepiej pracuje nam się na zewnątrz i w nowych miejscach, a nie w domu. W domu wszystko jest znane. Można kombinować po swojemu. Prawie wszystko jest przewidywalne. Dla mojego psa- nuda.
Zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej sprawdziłby się w sporcie....
Z drugiej strony- wykonywał polecenia i sam w wolnych chwilach nastawiał się do głaskania i przytulania. Na szczęście dziewczę znudziło się pieskiem (zna ich kilka) i wybrało do zabawy fiszerprajsowego Reksia.
Trzeba odespać te odwiedziny.
Ciastka wątróbkowe wyjęte własnie z piekarnika.
Jutro egzamin z posłuszeństwa kończący szkolenie.
I dodatkowa godzina snu. Hura.
świetny post.
OdpowiedzUsuńoch te kobiety... :))
OdpowiedzUsuń