Dziś termometr zainstalowany na Urzędzie Miasta wskazywał 13 stopni na plusie. Do tego wiatr i siąpiący deszcz.
Badi dostawał wariacji, dlatego poszliśmy na łąki. Tylko na 10 minut. W siódmej minucie chował swoja głowę pod moja kurtkę i próbował wskakiwać w ramiona (chociaż już się nie mieści) oraz patrzył błagalnie: czy możemy już wracać?
Nigdy jeszcze nie pędził tak do domu. A w domu obowiązkowa przymusowa kąpiel. Bez głowy, bo coś zaczyna się dziać z uchem.
Wujek, który odwiedził nas "pod wpływem" zapytał, czy to ten piesek do kinderterapii?
W ten oto sposób narodziła się nowa nazwa, konkurencyjna dla dogoterapii i kynoterapii. Nic tylko zakładać towarzystwo, płacić składki i organizować szkolenia.
...od jutra mówię, że mój piesek jest kinderterapeutą :-)))))
OdpowiedzUsuńBOSKIE :-)
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńCzekamy na następne odwiedziny wujka :)))
Zapraszam do :
OdpowiedzUsuńwww.zwierzyniecani.blogspot.com :-)