środa, 9 marca 2011

Spacerki

Bardzo żałuje, że chodzę do pracy. Jak każda matka, która nie widzi swojego maleństwa. Szkoda mi, ze nie jestem przy wszystkich wyjściach na dwór, zabawach, spotkaniach z ludźmi. Mały jest po szczepieniach, więc wczoraj wzięłam go na większy spacerek zapoznawczy z okolicą. Na smyczy. Chodzenie na smyczy wygląda nieźle. Zmieniłam smycz na szerszą, z cięższym zapięciem i ta mu bardziej pasuje. Wie, że jest zapięty i ma podążać. Oczywiście nie chodzi przy nodze, zmieniam ręce, ale idzie do przodu i nie ciągnie. Wszystko po malutku. Jestem szczęśliwa, że nie siada, nie buntuje się i nie szarpie za smycz. Jak na takiego malucha- całkiem nieźle. Mała  Mela kiedy była malutka po założeniu smyczy po prostu wstała i poszła. Badi poszedł chyba w jej ślady. Spacer ograniczyliśmy do sąsiedniej ulicy, na której nie ma zieleńców i miejsc do Q-pkania dla psów- trzeba dmuchać na zimne. Dla malucha dużo doznań. Różne nawierzchnie- bruk, śliskie marmury, kostka brukowa. Różne zapachy- piekarnia, pizzeria, kamienice, w których pali się w piecu.Spieszący się do pracy ludzie. I gołębie. I śmieci!!!! Wyszliśmy po 6 rano, dlatego ulica nie była jeszcze posprzątana. W życiu nie pomyślałabym, że na chodnikach leży tyle ciekawych rzeczy. Dla małego psa oczywiście. Prawdziwy odkurzacz! Musze bardzo uważać.
A jutro biorę wolne od pracy i będę z moim smykiem całe trzy dni. Piątek jest nasz, a sobotę i niedzielę spędzimy w szkole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Welcome