Wczorajsze dziwactwa Zmory i Meli spowodowały, że spokojny przebieg nocy stanął pod znakiem zapytania. Najpierw postanowiliśmy, że dziewczyny śpią w moim pokoju, a Badi, z racji dziennego przebywania w "salunie" będzie też tam spał. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy po zamknięciu drzwi od pokoju okazało się, że maluszek doskonale wie, że nie jest MAMY, tylko MÓJ. Płakał i patrzył cały cza na krzesło , na którym zwykle siedzę.
Dziwne tez o tyle, że nie jestem pańcią, która od wczoraj trzyma maluszka na kolankach i go mizia. Kiedy są pieszczoty, to są, kiedy jest zabawa- jest zabawa, nauka- nauką, spacerki spacerkami, ale poza tym pies ma swoje życie i ja też.
Skoro izolowanie nie miało sensu- wylądował ze swoim transporterkiem-legowiskiem obok mojego łóżka, dziewczyny w moim łóżku i noc przebiegła jak trzeba- wszyscy zgodnie spali. Każdy na swoim miejscu. W nocy była mała pobudka na siusiu i kupkę, zabawa gryzaczkiem i spalismy dalej do 6.
Dziewczynki troszkę odpuściły. Zmora dostała dziś super nagrodę- spacer na łąki (z Badim za pazuchą). Chciałam, żeby coś miłego skojarzyło się jej ze szczeniorkiem. I chyba pomogło. Jest lepiej. jeszcze go pogania od czasu do czasu, ale maluch zyskał swoją przestrzeń. Suczydła podchodzą też kiedy jest spokojny i go obwąchują. Mela też została obwąchana od tyłu bez nieprzyjemnych konsekwencji dla gówniarza.
Badyl zostanie jednak Badim. Krócej i naturalnej.
Mama się psio- dokształca.
Badi śpi w swoim łóżeczku.
Ja piszę.
sielanka
P.S. wychodzimy na dwór siknąć i kupnąć. Udaje się za każdym razem. Ze starszymi nie mogę już wychodzić ot, tak. Szczenior też chce. Czy to możliwe, że tak szybko łapie po co się wychodzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz