Moje maleństwo wcale nie jest już takie małe. Jest niesamowity. Charakterem przypomina swoją mamę Wandę Dior. Wiecznie ciekawski, uwielbia przytulanie, głaskanie, wymienia poglądy z domownikami. Z radości potrafi wyskoczyć z kuwety i biegać szaleńczo po pokoju. I apetyt ma wielki!
Pages
Etykiety
moje psiaki
Badi
rozterki groomerki
azylanci
wierszyki
wystawy
szkolenia
mela
moje świnki/my cavies
edukacja z psem
przemyślenia
pogryzienia
szwajcaria
Airedale terrier
choroby genetyczne
dlaczego z rodowodem
egzaminy
fryzury
gadżety
imprezy
kumple
o mnie
problemy wychowawcze
profilaktyka pogryzień
różne
shih-tzu
socjal
urodziny
wakacje
zabawki
zdrowie
czwartek, 27 sierpnia 2009
Badzidżek
Moje maleństwo wcale nie jest już takie małe. Jest niesamowity. Charakterem przypomina swoją mamę Wandę Dior. Wiecznie ciekawski, uwielbia przytulanie, głaskanie, wymienia poglądy z domownikami. Z radości potrafi wyskoczyć z kuwety i biegać szaleńczo po pokoju. I apetyt ma wielki!
piątek, 21 sierpnia 2009
Pchły
...Pchły też chcą żyć! Oczywiście nie lubimy ich i nie powinno ich być na naszych psach...
Powiem uczciwie-mnie pchły nie bulwersują. Obecność pcheł na psie mnie nie bulwersuje. Nie szokują mnie i nie brzydzą. Nie robię afery jeśli jakąś na psie znajdę. Do pięciu pcheł na psie- każdemu może się zdarzyć nie zauważyć. Większej ilości moim zdaniem nie da się nie zauważyć, chyba, że mało czasu spędza się ze swoim psem. Samych pcheł można nie zauważyć, trudno jednak nie zwrócić uwagi na fakt, że pies się drapie. To tak w wielkim skrócie( bo jako istota wyrozumiała biorę eszcze pod uwagę: psy podwórkowe, psy ogródkowe, psy wielce zarośnięte i te nienawidzące dotyku).
Widziałam na stronach wielu salonów, saloników i studio (ów?) opisy, że "w razie zauważenia insektów pracownicy salonu usuwają je na koszt właściciela" lub coś w tym rodzaju. W skrócie- przychodzi pies, właściciel go zostawia na zabieg i wychodzi. Znajduję pchły, stosuję preparat przeciw pchłom, a po wykonaniu usługi informuję właściciela, że płaci tyle i tyle plus koszt preparatu.
NIE ROBIĘ TAK!
Po pierwsze : mam nadzieję, że te opisy służą temu, żeby właściciel przed wizytą raczył przejrzeć pupila pod kątem posiadania pasożytów zewnętrznych.
Po drugie :chodzi o to, żeby pchły nie rozlazły się po gabinecie. W końcu pchły skaczą i mogą łatwo pokonać trasę pies1-stół groomerski- pies2 (nawet mimo dezynfekcji, może zeskoczyć na podłogę). A skoro tak-skoro pchły skaczą, to odpchlenie i tak tu i teraz nie pomoże. zawsze COŚ może zeskoczyć, podskoczyć i przeskoczyć. Obecność pcheł stwierdza się przeważnie w trakcie trwania zabiegu. Osobiście, jeśli zauważę ich większą ilość na psie/kocie wcześniej, po prostu odmawiam wykonania usługi. Zdarza się to bardzo bardzo rzadko. Może dwa razy w życiu byłam w takiej sytuacji.
Po trzecie: mam psa z alergią i wiem czym może się skończyć podanie jakiegokolwiek preparatu nawet na skórę bez wiedzy właściciela. Moja suka źle toleruje wszelkie preparaty, które nie są Advocatem....wysypka, świąd i rozdrapywanie ran.
Po czwarte: nie wiem kiedy pies był ostatnio kąpany, jeśli wczoraj/dzisiaj to zakraplanie nie ma sensu, są to wyrzucone w błoto pieniądze-preparat nie zadziała tak jak powinien.
Po piąte: mogę zaproponować klientowi do wyboru kilka preparatów i to on wybiera.
W każdym razie wiem, że niektórzy fryzjerzy zatajają obecność pcheł u psa przed właścicielem. I to jest zupełna porażka. Problem sam nie zniknie a dodatkowo może się okazać, że odkryte potem pchły były według wiedzy klienta Własnością Salonu, czyli pies pcheł przed wizyta nie miał a przeszły na niego u fryzjera.
Wierzcie mi, jeszcze się nie zdarzyło, żeby informacja o pchłach nie zrobiła na właścicielu wrażenia. Wstydzą się.....a przy kolejnej wizycie, gdy długo przeglądam sierść puszczają mi oko i mówią" Oj, lepiej niech Pani tak się nie wpatruje....
Subskrybuj:
Posty (Atom)