Trzy tygodnie temu moja Baba zaczęła się dziwnie zachowywać. Kładła się na boku, albo na plecach i w dziwaczny sposób przebierała tylnymi nogami. Było to niepokojące na tyle, że poszłam z nią do lecznicy weterynaryjnej. Po wstępnych oględzinach stwierdziliśmy, że nie widać żadnych niepokojących objawów.świnka miała apetyt, piła wodę.
Karolina (Hodowla Pinacolada) powiedziała wtedy, że świnka prawdopodobnie za kilka dni będzie miała ciężki poród. Płody źle się ułożyły i świnka próbuje to zmienić. Terminu krycia nie widziałam, pozostało mi tylko czekanie. W środę wieczorem rozpoczął się poród. Wyszła głowa malucha, ale od samego początku wiedziałam, że Bab nie urodzi sama. Próbowałam pomagać jak się dało, wreszcie pojechałam do lecznicy. Po otworzeniu transportera okazało się, że Baba urodziła jednak (i na szczęście) własnymi siłami. Naszym oczom ukazał się wielki prosiak. Po zważeniu okazało się, że osiągnął wagę 200 gram.
Zwykle świnki rodzące się u mnie w hodowli ważyły około 100 gram, a w ostatnim miocie po 120 gram, ale ten osobnik był ogromny.
Mierzył około 15 cm długości. Był martwy.
Kolor -lila, złoty, biały, tak jak świnka Gienia z miotu "G".
Więcej maluchów nie było.
Długo zastanawiałam się, czy pokazać tu fotografię, ale dlaczego nie? Nie co dzień zdarza się, żeby świnka własnymi siłami zdołała wydać na świat takiego dziwaka. Szkoda malucha, ale najważniejsze, że Babie nic się nie stało, niepotrzebna była cesarka. Po kilku dniach stwierdzam, że Baba czuje się dobrze-je, pije, zachowuje się normalnie. Jestem szczęśliwa, że mimo wszystko dla niej ta historia skończyła się dobrze.